Kolizja drogowa – co zrobić? Jak zareagować? Czego unikać?

 

Żyjemy w czasach mocno zmotoryzowanych. Według statystyk, w 2015 r. na 1000 mieszkańców Polski przypadało średnio 599 samochodów, a trend od wielu lat jest rosnący. Nie powinno to nikogo dziwić. Wystarczy przejść się po przeciętnym osiedlu żeby dostrzec, że w jednym domu często są dwa lub więcej aut. Jednocześnie, chociaż przez lata infrastruktura drogowa w naszym kraju regularnie się poprawia, wciąż nie można powiedzieć aby prędkość jej rozwoju nadążała za rosnącym zmotoryzowaniem obywateli. Nie jest zatem niczym zaskakującym, że każdego dnia na naszych drogach ma miejsce wiele kolizji i wypadków. Nie zawsze jest to efekt brawury czy, nie bójmy się tego słowa, głupoty. Czasami aby zostać sprawcą takiego zdarzenia wystarczy chwila roztargnienia. Oczywiście jadąc zupełnie przepisowo można również zostać uczestnikiem kolizji czy wypadku, tyle że po stronie poszkodowanego. Co wtedy? Postaram się nieco nakreślić problematykę takich zdarzeń, a z czasem opisywać ją szerzej.

Stało się. Spisać oświadczenie czy wzywać policję?

To spory dylemat, który zawsze dotyka poszkodowanego w sytuacji, gdy sprawca bez problemu przyznaje się do winy. Z jednej strony sprawca wyraża skruchę, jest miły, rzeczowy, czuje się winny. Z drugiej jednak strony, poszkodowany z reguły go nie zna. Oczywiście sprawa wygląda zupełnie inaczej z perspektywy sprawcy.

Osobiście jestem zwolennikiem wzywania policji. Dlaczego? Nie, nie wynika to ze złośliwości. Z praktyki wiem, że oświadczenie jest ryzykowną ścieżką, zwłaszcza gdy brak jest obiektywnych świadków zdarzenia. Główne ryzyko wynika z faktu, że już po zgłoszeniu szkody, na etapie wypełniania dokumentów, sprawca może zaprzeczyć jakoby był winny spowodowania kolizji. Fakt posiadania przez poszkodowanego podpisanego oświadczenia sprawcy niczego tutaj niestety nie zmienia, a przynajmniej dla ubezpieczyciela.

Mówiąc krótko, zakład ubezpieczeń odmówi przyznania i wypłaty odszkodowania zasłaniając się brakiem podstaw do jego przyznania.
Czysto teoretycznie zakład ubezpieczeń może postąpić podobnie w przypadku stwierdzenia winy sprawcy przez policję i to nawet pomimo przyjęcia przez niego mandatu, ale w praktyce się to właściwie nie zdarza. Jednak gdyby się nawet zdarzyło, to przyjęty mandat nałożony przez policjanta stwierdzającego sprawstwo drugiego kierowcy, jak również zeznania takiego policjanta, są dużo mocniejszymi dowodami w Sądzie niż klasyczne słowo przeciwko słowu.

Z drugiej strony, co naturalne, będąc sprawcą najlepiej dążyć do zakończenia sprawy oświadczeniem. Potępiam jednak kombinatorstwo i absolutnie odradzam cofanie oświadczenia o przyznaniu się do spowodowania kolizji, w przypadku, gdy pokrzywdzony zgodzi się poprzestać na takim oświadczeniu. Trzeba się jednak liczyć z tym, że poszkodowany może nie zaufać sprawcy i będzie chciał wezwać policję, chociażby z wyżej opisanych powodów i trzeba to zrozumieć. W takim wypadku niestety nic się już nie da zrobić. Można ewentualnie liczyć, że funkcjonariusze, którzy przyjadą na miejsce zdarzenia będą w dobrym humorze i poprzestaną na pouczeniu lub wystawią najniższy możliwy mandat, co oczywiście się zdarza.

Innymi słowy, będąc poszkodowanym i nie znając zupełnie sprawcy, lepiej poświęcić trochę czasu na oczekiwanie i wezwać policję, żeby później ewentualnie nie pluć sobie w brodę, że postępowanie odszkodowawcze przedłuża się, ponieważ sprawca wycofał swoje oświadczenie.

Trzeba jednak pamiętać, że sam fakt wycofania oświadczenia przez sprawcę nie oznacza automatycznie utraty szansy na uzyskanie odszkodowania. Da się to odkręcić, jednak cała procedura zdecydowanie wydłuży czas oczekiwania na wypłatę należnych pieniędzy. Od kilku tygodni, gdy sprawę uda się załatwić na etapie odwołań od decyzji ubezpieczyciela, do kilku miesięcy, a w skrajnym przypadku nawet lat, gdy sprawa trafi do Sądu. O tym jakie kroki należy poczynić, napiszę w przyszłości.

Mandat? Jaki mandat?! To nie moja wina!


Może się tak zdarzyć, że wezwana przez domniemanego poszkodowanego policja, ku jego zaskoczeniu, stwierdzi jego winę. Czy warto się kłócić i odmawiać przyjęcia mandatu? Pozostawiam to Waszej ocenie. Trzeba jednak mieć na uwadze kilka faktów. Przede wszystkim, decydując się na postępowanie przed Sądem, bowiem tam trafi wniosek o ukaranie, w przypadku odmowy przyjęcia mandatu, trzeba posiadać naprawdę mocne dowody winy drugiego kierowcy. Samo przekonanie nie wystarczy. Jeżeli nie ma świadków, monitoringu miejskiego lub prywatnego w bezpośredniej okolicy miejsca zdarzenia, czy też rejestratora trasy w samochodzie, wybranie drogi sądowej jest dość ryzykowne.

Należy mieć bowiem świadomość, że wraz z wnioskiem o ukaranie, do Sądu trafi notatka policyjna oraz dokumentacja z miejsca zdarzenia i z całą pewnością dojdzie do przesłuchania przynajmniej jednego z policjantów obecnych na miejscu kolizji. Zeznania policjantów są mocnym dowodem, gdyż są oni z reguły osobami obcymi dla uczestników zdarzenia i nie mają żadnych subiektywnych powodów by zeznawać na niekorzyść obwinionego (podobne stwierdzenie prawie na pewno znalazłoby się w uzasadnieniu wyroku). A oczywistym jest, że kierując wniosek o ukaranie wskazanej osoby, funkcjonariusz policji będzie zeznawał na jej niekorzyść.

Swoistym „ratunkiem” może być wnioskowanie o biegłego specjalistę do spraw rekonstrukcji wypadków, ale i taki ruch niesie za sobą pewne ryzyko. W razie przegranej, Sąd może obciążyć obwinionego kosztami sądowymi, w tym również kosztami wynagrodzenia biegłego, które nie należą do najniższych. W praktyce Sądy najczęściej tak właśnie czynią.

Z drugiej jednak strony, Sąd może dostrzec chociażby przyczynienie się do spowodowania kolizji drugiego kierowcy i orzec grzywnę w niższej wysokości niż zaproponowana przez policjantów. Trzeba również pamiętać, że Sądem właściwym do rozpoznania sprawy będzie Sąd, na terenie właściwości którego miało miejsce zdarzenie. Należy się więc zastanowić, czy mieszkając w Jastarni i biorąc udział w kolizji w Zakopanem, znajdzie się czas na dojazdy na rozprawy do Sądu Rejonowego w Zakopanem, albo środki na opłacenie prawnika, który do tego Sądu pojedzie jako obrońca, bowiem wskazany przez policję we wniosku o ukaranie sprawca, przed Sądem będzie występował jako obwiniony.

W mojej ocenie, dysponując przekonującymi dowodami zawsze warto spróbować. Trzeba pamiętać, że mandat to nie jedyna konsekwencja sprawstwa kolizji drogowej. Przy kolejnym terminie płatności składki OC można, zwłaszcza mając na uwadze ostatnie podwyżki, boleśnie odczuć w portfelu pomniejszenie bądź całkowitą redukcję przysługujących zniżek.

Policjant chce zatrzymać mój dokument prawa jazdy. Czy ma prawo?

W zależności od okoliczności zdarzenia, funkcjonariusz policji może dojść do wniosku, że sprawca kolizji zachował się na tyle nieodpowiedzialnie, że doszło do wykroczenia stypizowanego w art. 86 § 1 kodeksu wykroczeń. Zgodnie z tym przepisem, kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny. Z kolei § 3 tego przepisu wskazuje, że w razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1 przez osobę prowadzącą pojazd można orzec zakaz prowadzenia pojazdów. Zgodnie z przepisami, jeżeli dochodzi do wykroczenia w wyniku którego może zostać orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów, policjant ma prawo zatrzymać dokument prawa jazdy.

Sąd wyda następnie stosowne postanowienie w tym przedmiocie, de facto zatwierdzając zatrzymanie dokumentu lub już na tym etapie go zwracając. Od takiego postanowienia przysługuje zażalenie, ale to już temat na odrębny artykuł, podobnie jak przesłanki stosowania art. 86 § 1 k.w. Z doświadczenia wiem, że warto w takiej sytuacji powalczyć o zwrot dokumentu prawa jazdy, o ile oczywiście okoliczności nie wskazują ewidentnie na spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Jeżeli można udzielić jakichś uniwersalnych rad na wypadek uczestnictwa w kolizji, to na pewno będzie to sugestia zachowania spokoju. Nie wolno działać impulsywnie, a budowanie konfliktu już od wyjścia z samochodu na pewno nie przysłuży się szybkiemu i korzystnemu rozwiązaniu sprawy. Nie można dać się również zdominować i zastraszyć, a w konsekwencji dać sobie wmówić sprawstwa kolizji, gdy rzeczywistość jest nieco inna.

Nie należy również ulegać presji czasu. To, że sprawcy się spieszy, to nie znaczy, że trzeba już podejmować pochopne decyzje, które później trudno odkręcić. Trzeba się uspokoić, przeanalizować na chłodno co się właściwie wydarzyło, porozmawiać rzeczowo z drugim kierowcą i unikać zbędnych emocji, a wszystko powinno się zakończyć pozytywnie. Warto energię i emocje zachować na późniejsze starcie z zakładem ubezpieczeń, ale o tym już będzie mowa innym razem.

Damian Paduch

* Autor artykułu,Redaktor i Klubowicz kreska jest aktywnym uczestnikiem życia forum od 2008 roku. Z zawodu jest Adwokatem i prowadzi indywidualną Kancelarię Adwokacką. Niniejszy artykuł jest pierwszym z cyklu poruszającego aspekty prawne związane z szeroko rozumianą motoryzacją.